W 9-ciu obwodowyh komisjach wyborczych, między innymi na warszawskiej Białołęce, w Kołobrzegu i Malborku, głosowanie potrwa 2, 3 godziny dłużej. Tam wykryto błędy na kartach do głosowania - wybory trzeba było przerwać i wydrukować nowe karty. W innej komisji głosowanie przerwano z powodu fałszywego alarmu bombowego, w jeszcze innej skradziono spis wyborców i trzeba było z gminy dowieźć nowy.
Wyborcy, którzy dzwonili do PKW skarżli się na problemy z głosowaniem osób niepełnosprawanych. Większość lokali wyborczych nie jest bowiem przystosowana do ich potrzeb. Wyborcy sygnalizowali też, że zapychają się urny. Według przewodniczącego Rymarza albo świadczy to o wysokiej frekwencji albo o tym, że urny są za małe. Każdy wyborca otrzymuje bowiem cztery karty do głosowania - niektóre mają wielkość plakatu, inne to grube broszury.