Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Renacjonalizacja Stoczni Szczecińskiej – przyczyny i konsekwencje

0
Podziel się:

Rząd zdecydował się na długo oczekiwany przez stoczniowców w Szczecinie krok. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zrenacjonalizować Stocznię Szczecińską. Zastanówmy się bliżej dlaczego rząd zdecydował się na ten krok, czy słuszną podjął decyzję i jakie konsekwencje w przyszłości z powodu tej decyzji spłyną na nas podatników?

Rząd zdecydował się na długo oczekiwany przez stoczniowców w Szczecinie krok. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zrenacjonalizować Stocznię Szczecińską. Tak naprawdę to na ten krok czekało znacznie więcej robotników w całym kraju, ok. 60 tys. zatrudnionych w firmach kooperujących oraz wielu, wielu innych z upadających w całej Polsce zakładów rodem z PRL, które jedynie w rządzie i interwencji państwa widzą nadzieję. Zastanówmy się bliżej dlaczego rząd zdecydował się na ten krok, czy słuszną podjął decyzję i jakie konsekwencje w przyszłości z powodu tej decyzji spłyną na nas podatników?

Na samym początku zauważmy, że rząd działa pod presją. Z jednej strony pomimo wszelkich działań propagandowych i kilku gospodarczych nie udaje się zmienić niekorzystnego nurtu w gospodarce, szczególnie w jej najbardziej wrażliwym społecznie aspekcie – bezrobociu. Większości elektoratu nie interesuje bowiem czy wzrost gospodarczy na koniec roku przyspieszy do 1,2 czy do 1,8%. Elektorat chce mieć pracę, a tej jakby coraz mniej. Bezrobocie w chwili przejmowania przez lewicę władzy zaczęło przekraczać 16% i już wówczas mówiło się o katastrofie społecznej i powszechnej pauperyzacji społeczeństwa. Tymczasem na wiosnę bezrobocie wyniosło już ponad 18% i tylko mówi się o „szerokim zakresie podjętych działań mających na celu rozwiązanie społecznie ważnego problemu bezrobocia w przyszłości”.

Pomimo szerokich wizji rozwoju gospodarki począwszy od II kwartału 2002 okazało się, że w kwietniu znów zatrudnienie w przemyśle spadło o ok. 0,4%. Całe szczęście, że mamy lekki sezonowy wzrost zatrudnienia w budownictwie i usługach. Pamiętajmy jednak o tym że te miejsca pracy, które uda wytworzyć w tych dziedzinach gospodarki z trudem na wiosnę, przyjdzie oddać z nawiązką jesienią. Do tego jesienią wisi już upiór absolwentów – ok. 300-400 tys. osób, które pracy nie znajdą z uwagi na brak kwalifikacji, na studia nie pójdą z uwagi na brak środków, a za granicę nie wyjadą z uwagi na słabą kreatywność i samodzielność życiową. Rząd zmienia więc taktykę walki z bezrobociem, zamiast dbać o warunki do tworzenia nowych efektywnych miejsc pracy, zaczyna za wszelką cenę chronić te już istniejące – poświęcając efektywność ekonomiczną jako główne kryterium własnego postępowania.

Z drugiej strony na polskiej scenie politycznej pojawił się ultra socjalny i groźny konkurent. Rośnie on w siłę z miesiąca na miesiąc i pomimo zdecydowanego ataku medialnego stopniowo elektorat przechodzi na jego stronę choć niedawno jeszcze wierzył i głosował na lewicę. Ostatnie badania sondażowe dają Samoobronie już 17% czyli ok. 50% obecnego stanu posiadania lewicy – której popularność stopniała do ok. 35%. Przywódca ruchu Andrzej Lepper podsyca nastroje społeczne i z każdym nieudanym miesiącem dla rządu powiększa szeregi swoich zwolenników. Jeśli rząd lewicy nie odpowie na dramatyczne wołanie ludzi pracy z bankrutujących zakładów – a tak to wygląda z punktu widzenia ideologii, elektorat pójdzie po pomoc do większych radykalistów, tym bardziej, że oni czekają. Stąd decyzja o recjonalizacji wydaje się być również decyzją polityczną, mającą na celu zablokować marsz Samoobrony do nadchodzących wyborów samorządowych.

Problem stoczni jednak nie jest tylko problemem zmiany właściciela. To fakt, że stocznia była źle zarządzana i że porywała się na projekty o których skali trudności nie miała zielonego pojęcia. Ale z drugiej strony należy pamiętać, że nie zarząd nie zrobił tego dlatego, że chciał się popisać przed światem. Zarząd zaryzykował i zdecydował się na wejście na rynek wysoko specjalistycznych chemikaliowców. Dlaczego? Ponieważ na tradycyjnym rynku był wypierany a mocny złoty oraz konkurencja ze strony stoczni azjatyckich czyniła produkcję nierentowną. Azja po kryzysie drugiej połowy lat 90-tych wyszła ze znacznie osłabionymi walutami i stała się szalenie konkurencyjna cenowo. Osobną kartę stanowią Chiny, które do tej pory nie stanowiły istotnej siły na rynku stoczniowym, a teraz stały się miejscem największego rozwoju zakładów. Rynek Europy Zachodniej na konkurencję reaguje po swojemu, dotuje produkcję. Nasz rząd ma ramach integracji europejskich ochotę postąpić tak samo, tylko skąd wziąć pieniądze?

Kolejna sprawa to 2 mld zł. długu, które ma stocznia. Jak z tym długiem funkcjonować, nawet jeśli się będzie spółką z gwarancjami rządowymi. Podobno nie można uruchomić postępowania układowego, jeśli kredyty - którego ma dotyczyć - były wykorzystanie niezgodnie z przeznaczeniem. Jeśli okaże się to prawdą, to kto zapłaci stoczni pieniądze za ten kredyt? To jest równowartość rynkowa ok. 10% akcji TP S.A. Wreszcie nieśmiertelny kurs USD i EUR. Wszyscy wiedzą, że przy obecnym kursie stocznia nie zarobi na dokończeniu realizacji statków już produkowanych. Po co zaczynać produkcję statków zakontraktowanych, skoro przy obecnym kursie walutowym nie zarobi się na nich ani grosza, a być może jeszcze dopłaci.

Na koniec ostatni aspekt renacjonalizacji stoczni. W kolejce na ten precedens stoi kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset zakładów w całej Polsce. Czy rząd będzie miał siłę im odmówić? Skąd weźmiemy przy tej dziurze środki na wspieranie chorych firm? A odmowa części z nich pomocy stworzy wrażenie równych i równiejszych co rząd lewicowy rozłoży ideologicznie i podważy zaufanie elektoratu. W każdym razie w najbliższej dziesięciolatce nie należy spodziewać się obniżki podatków, a być może nawet ich dalszego podniesienia.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)