Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Życie Warszawy" o oszustwach w domach starców

0
Podziel się:

Państwowe domy starców pękają w szwach. To okazja dla sprytnych biznesmenów, którzy otwierając prywatne placówki, na starości zbijają fortunę - pisze "Życie Warszawy".
Działalności właścicieli pensjonatów nikt nie kontroluje.

Państwowe domy starców pękają w szwach. To okazja dla sprytnych biznesmenów, którzy otwierając prywatne placówki, na starości zbijają fortunę - pisze "Życie Warszawy".
Działalności właścicieli pensjonatów nikt nie kontroluje. Dom starców może otworzyć każdy. Nie musi mieć do tego kwalifikacji. Wystarczy, że zarejestruje działalność gospodarczą i wpisze jako cel działalności na przykład turystykę i rekreację.
Według "Życia Warszawy", koszty pobytu w domu starców nie są niskie. Miesięcznie od 1.5 do 2.5 tysiąca złotych. Zazwyczaj trzeba wpłacić kaucję - 2 tysiące. A jeśli potrzebna jest rehabilitacja - koszty się podwajają. Pobierana jest opłata za opatrywanie odleżyn i zmianę pampersów - średnio 20 złotych za każdy.
Rodziny płacąc, są przekonane, że zapewniły najbliższym doskonałe warunki. Wierzą obietnicom właścicieli ośrodków, że w domu opieki ich najbliżsi otrzymają fachową pomoc pielęgniarek, lekarzy i rehabilitantów. A starzy ludzie niechętnie się skarżą.
"Życie Warszawy" radzi, co należy zrobić zapisując kogoś do domu starców. Dziennik zauważa również, że polskie prawo określa standardy, jakie powinny spełniać takie ośrodki, ale nie daje odpowiednich narzędzi do ich egzekwowania.
"Aby zapobiec nadużyciom, konieczne jest wydawanie koncesji na prowadzenie domów starców. Poza tym takie placówki powinny być kontrolowane przez państwo. Niestety, mimo że władze mają świadomość nadużyć, pozostają bierne" - uważa Adam Sandauer ze stowarzyszenia Primum Non Nocere.

iar/zycie warszawy/dj

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)