Wicemarszałek Sejmu miał poręczyć w 2001 i 2003 roku za aresztowanego w tej sprawie biznesmena Andrzeja M. i jedną z jego wspópracownic Izabelę S.. Dziś twierdzi ona, że nie pamięta jak uzyskała poręczenie.
"Życie Warszawy" twierdzi, że Donald Tusk nie chciał z nim rozmawiać, w jego imieniu wystąpił szef jego sztabu wyborczego Jacek Protasiewicz. Zapewnił on, że wicemarszałek z pewnością nie ingerował w śledztwo, a Andrzeja M. znał ze wspólnej działalności w opozycji w latach 80 i spełnił prośbę jego rodziny. Biznesmen po pewnym czasie został zwolniony z aresztu.
Protasiewicz twierdzi, że nic nie wie o poręczeniu za Izabelę S.
ŻW/krzycz