Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Rzeczpospolita" o bezkarności rad nadzorczych

0
Podziel się:

Zasiadanie w radach instytucji, które pozostawiły po sobie złą sławę na rynku, przydarzyło się sporej grupie znanych osób. Incydenty te nie przeszkodziły im jednak w dalszej karierze zawodowej lub politycznej - pisze "Rzeczpospolita".

Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", na przykład Wojciech Misiąg, były wiceminister finansów, i Aleksandra Wiktorow, obecnie prezes ZUS, zasiadali w radzie nadzorczej PZU Życie, gdy Grzegorz Wieczerzak - obecnie w areszcie - dokonywał inwestycji, na które spółka musiała teraz utworzyć dodatkowe rezerwy, gdyż środki włożone w tamte przedsięwzięcia mogą być trudne do odzyskania. Część członków rady PZU Życie była przesłuchiwana przez policję. Nikomu nie postawiono zarzutów.
W Polsce nieznane są przypadki pociągnięcia do odpowiedzialności członków rad nadzorczych za zaniedbanie czy złe sprawowanie funkcji nadzorczej.
Według przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd Jacka Sochy, do rad nadzorczych spółek skarbu państwa wyznaczani są ludzie młodzi, bez doświadczenia, często według klucza partyjnego.
"Źle skonstruowane rady, składające się z członków o niskich kompetencjach, pozwalają zarządom robić ich własne interesy. Obniża to jakość spółki i generuje wyższe ryzyko inwestycyjne w Polsce" - uważa Jacek Socha.
"Rzeczpospolita" podkreśla, że wpadki z obejmowaniem posad w radach nadzorczych zdarzały się również wielu innym politykom i działaczom. Dziennik wymineia - między innymi - Marka Pola, Andrzeja Olechowskiego, Małgorzatę Niezabitowską, Ryszarda Bendera oraz posłów Ligii Polskich Rodzin: Witolda Hatkę i Romana Giertycha.
Więcej na ten temat - w artykule "Rzeczpospolitej" pood tytułem "Klimat bezkarności".

iar/rzeczpospolita/dj

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)