Jeżeli Unia Europejska zechce nas przyjąć, to nie możemy się wahać. Może nauczą nas tam ogłady i zmuszą do pracy - pisze w "Gazecie Wyborczej" Krzysztof Czabański.
Bank Handlowy uznał polityków, a zwłaszcza ministrów i posłów, za osoby wysoce podejrzane i zarządził skrupulatne sprawdzanie ich kont w poszukiwaniu tak zwanych brudnych pieniędzy. Po tej równie słusznej co ryzykownej decyzji zaprotestowali zainteresowani politycy, a prezesowi banku zabrakło ikry, podwinął ogon pod siebie i pokajał się publicznie. Ktoś może powiedzieć, że bank nie jest od wystawiania świadectw moralności - pisze Krzysztof Czabański. Ciekawe jednak, że na Bank Handlowy oburzyły się również media, na co dzień aż pękające z przepełnienia informacjami o kolejnych aferach i przekrętach z udziałem osób publicznych.
Każdy, kto ma oczy, widzi, że posłowie, senatorowie, ministrowie, wysocy urzędnicy państwowi, radni, urzędnicy samorządowi to grono do cna skorumpowane, aż szkoda atramentu na przytaczanie przykładów. Traf jednak chce - podkreśla publicysta - że to ci właśnie politycy mają dokonać czynów o wadze wręcz historycznej dla Polski. Chwila dziejowa nie wybiera, przypadła na Polskę 13 lat temu, a teraz jej łabędzim śpiewem, a naszą szansą jest rozszerzenie Unii Europejskiej. Po zaciągnięciu Polski przez Amerykanów do NATO - a wielu polskich polityków bardzo się zapierało! - brakuje nam już tylko członkostwa w Unii Europejskiej, żeby na wiele lat oddalić od siebie nasze stare geopolityczne zmory.
To tylko fragment obszernego artykułu Krzysztofa Czabańskiego w "Gazecie Wyborczej", zatytułowanego "Przyjdzie Unia i wyrówna".
IAR/GW/dabr
