Ostateczny bilans ofiar palestyńskiego zamachu terrorystycznego dokonanego w nocy w Tel Awiwie to trzy osoby zabite i sześćdziesiąt rannych. Zginął także zamachowiec - samobójca.
Większość rannych to młodzi Izraelczycy, którzy znajdowali się w barze w chwili zamachu. Wśród rannych są też turyści z Francji i Stanów Zjednoczonych. Miejsce zamachu zostało wybrane bardzo precyzyjne - był nim popularny wśród młodzieży bar, położony w pobliżu ambasady amerykańskiej. Budynek ambasady nie został uszkodzony. Radio izraelskie podało, że zamachowiec pochodził z Tul Karem na Zachodnim Brzegu Jordanu, a współorganizatorami zamachu były dwie zbrojne organizacje Hamas i Tanzim.
W oświadczeniu po zamachu władze izraelskie zażądały od nowego premiera palestyńskiego Abu Mazena podjęcia natychmiastowej i zdecydowanej walki ze zbrojnymi organizacjami palestyńskimi. W ocenie izraelskich komentatorów zamach bombowy przeprowadzony w centrum Tel Awiwu zaraz po zatwierdzeniu nowego rządu palestyńskiego był w istocie deklaracją skrajnych organizacji palestyńskich o kontynuowaniu walki zbrojnej przeciwko ludności izraelskiej.