Od stycznia część polskich placówek naukowych skazana zostanie na śmierć głodową. Upadek może grozić wyłącznie najlepszym instytutom - alarmują naukowcy, a wraz z nimi "Gazeta wyborcza".
Zdaniem gazety, instytutom mogą zagrozić zmiany zasad kategoryzacji placówek naukowych przeprowadzone przez Komitet Badań Naukowych.
W 1990 roku podzielono placówki naukowo-badawcze na cztery kategorie: A, B, C i D. Instytucje z grupy A dostawały na swoją działalność z budżetu najwięcej, bo aż jedną trzecią niezbędnych do funkcjonowania środków, placówki z grupy D - prawie nic i były niemal przeznaczone do zamknięcia. W 1997 roku miała miejsce kolejna kategoryzacja - literki zastąpiono cyframi, a z czterech kategorii zrobiono pięć.
Wszystko jednak zmieni się po 1 stycznia. Główna - pozornie niewielka - zmiana polega na tym, że w najwyższej kategorii nie może być więcej niż 20 procent placówek badawczych. Oznacza to, że - na przykład - w zespole nauk humanistycznych, gdzie obecnie na pierwszej pozycji jest dziewięć instytutów, po 1 stycznia zostaną tylko cztery. Podobne zmiany będą miały miejsce w innych grupach - w sumie z 72 placówek, które dziś są w najwyższej kategorii, do niższych spadną aż 23.
"Wypadnięcie z pierwszej kategorii do drugiej oznaczać będzie dla tych placówek śmierć z głodu. Ilość przyznawanych im pieniędzy spadnie trzykrotnie" - ostrzega rozmówca gazety, dyrektor Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych doktor Zygmunt Łuczyński.
Więcej o planowanych zmianach i ich konsekwencjach przeczytamy w dzisiejszym wydaniu "Gazety wyborczej".
IAR/gazeta.wyborcza/pp/dyd