Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Pogorszenie giełdowej koniunktury

0
Podziel się:

W ciągu ostatniego miesiąca WIG20 poruszał się w trendzie bocznym 1350-1390 pkt. W tym tygodniu indeks dwudziestu najbardziej liczących się firm na warszawskim parkiecie opuścił wspomniany obszar stabilizacji. Niestety owo wyjście okazało się mało przyjemne dla posiadaczy akcji./ DM POLONIA NET /

W ciągu ostatniego miesiąca WIG20 poruszał się w trendzie bocznym 1350-1390 pkt. W tym tygodniu indeks dwudziestu najbardziej liczących się firm na warszawskim parkiecie opuścił wspomniany obszar stabilizacji. Niestety owo wyjście okazało się mało przyjemne dla posiadaczy akcji. Na pogorszenie się nastrojów na WGPW miały wpływ dwie rzeczy. Po pierwsze coraz widoczniejszym staje się słaba postawa inwestorów amerykańskich. Trzeba jednak zauważyć, że morale graczy zza oceanu nie pogorszyły się z dnia na dzień. Kryzys zaufania do zarządów amerykańskich spółek trwa już blisko miesiąc, odkąd technologiczny indeks Nasdaq rozpoczął pikowanie w dół (-12%). O ile w ubiegłych tygodniach pojawiały się korzystne dane makroekonomiczne dotyczące amerykańskiej gospodarki tak teraz nawet ten element podtrzymywania rynku zawiódł co jeszcze bardziej wzmogło presję sprzedaży akcji.

W tym tygodniu rynkiem wstrząsnął majowy raport o sprzedaży detalicznej, która spadła (-0,9%) najwięcej od listopada ubiegłego roku. Wzbudziło to wśród inwestorów obawy, że główny motor amerykańskiej gospodarki jakim są wydatki konsumenckie zaczyna wytracać dynamikę, a poprawa wyników spółek może jeszcze się opóźnić. Inne dane dotyczące amerykańskiej gospodarki również nie były dobre (wydajność pracy, produkcja przemysłowa, zapasy). Dzieła zniszczenia dokonał podany w piątek po południu indeks nastrojów obliczany przez Uniwersytet Michigan. Wskaźnik ten zniżkował do 90,8 z 96,9. Oprócz gorszych wieści z dziedziny makroekonomii doszedł zamach na ambasadę USA w Pakistanie. Nadal nie rozwiązanie są problemy w Izraelu i Kaszmirze. Wszystko to sprawia, że inwestowanie w akcje stało się w Stanach Zjednoczonych mało popularne. Biorąc pod uwagę słabość giełd światowych trzeba przyznać, że krajowi gracze zachowywali się do tej pory nad wyraz spokojnie. Do czwartku WIG20 dzielnie bronił się przed spadkami.
Przysłowiową kroplą, która przelała czarę goryczy była czwartkowa 'bomba' w branży bankowej. Ledwie rynek zapomniał o kosztach jakie sektor ten musiał ponieść z powodu upadłości Banku Staropolskiego, a nerwy inwestorów znów zostały wystawione na ciężką próbę. Owym testem okazały się kłopoty Stoczni Szczecińskiej. Udzielone pożyczki na kwotę 1,4 mld zł w niewielkiej tylko części będą możliwe do odzyskania (w piątek zarząd Stoczni złożył wniosek o upadłość). Na dwóch ostatnich sesjach kursy banków poleciały w dół a w raz z nimi główne indeksy GPW. Teraz nasuwa się pytanie o zasięg spadków. Pierwszym wsparciem, którym była połowa białej świecy z 16 maja (1335 pkt.) nie wytrzymało naporu podaży. Kluczową zaporą, która może zapobiec całkowitej dominacji niedźwiedzi jest poziom 1285 pkt. (luką hossy otwartej 4 stycznia br). Z prostego porównania odległości jakie dzielą obecne wartości amerykańskich i polskich indeksów od ich wrześniowych minimów wynika, że rodzime walory mają jeszcze sporo do stracenia (jeżeli
chcielibyśmy zbliżyć się do porównywalnych strat Amerykanów). Cała nadzieja w rodzimych Funduszach Emerytalnych, które mogą ograniczyć (jeżeli zechcą) potencjalne spadki.

giełda
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)