Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej politycy Unii Lewicy przekonywali w Warszawie, że ze wszystkich kandydatów na prezydenta stolicy jest im "najbliżej programowo" do Wandy Nowickiej, przewodniczącej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Nowicka powiedziała na konferencji, że "sytuacja na lewicy jest bardzo trudna". Jej zdaniem, komitet Lewica i Demokraci (tworzony przez SLD, SDPl, UP i PD - demokraci.pl) nie może się nazywać prawdziwą lewicą. "Lewica w Warszawie - poza moją skromną osobą - nie ma w tej chwili żadnej reprezentacji" - stwierdziła.
Szef UL Piotr Musiał pytany, czy nie obawia się, że głosy oddane przez członków i sympatyków partii na Nowicką - zamiast na Borowskiego - nie zmarnują się, powiedział, że UL nigdy nie kierowała się sondażami. Jego zdaniem Borowski nie przejdzie do drugiej tury. Jak powiedział, w takiej sytuacji najlepiej poprzeć kandydata, który jest "najbliższy sercu".
Nowicka - zgłoszona przez Polską Partię Pracy - znana jest z działania na rzecz kobiet. Opowiada się za liberalizacją prawa antyaborcyjnego.
Dziennikarzom przedstawiono list Unii Lewicy do premiera z apelem, by wystąpił z inicjatywą ustawodawczą, która zliberalizowałaby prawo antyaborcyjne. Unia chce, by kobiety mogły decydować o przeprowadzaniu aborcji do 12 tygodnia trwania ciąży. UL postuluje też, by badania prenatalne były bezpłatne, a sztuczne zapłodnienie i środki antykoncepcyjne refundowane ze środków publicznych.
Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 r., czyli tzw. ustawa antyaborcyjna, dopuszcza przerwanie ciąży tylko w trzech sytuacjach: kiedy płód jest dotknięty wadą genetyczną lub ciężką nieuleczalną chorobą, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa (np. gwałtu, kazirodztwa) oraz kiedy życie lub zdrowie kobiety jest zagrożone.(PAP)
stk/ la/ gma/
