Prezydent Francji Nicolas Sarkozy powiedział w poniedziałek, że nie chce ani dramatyzować, ani pomniejszać znaczenia wyniku irlandzkiego referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego.
Sarkozy dodał, że to Francja, jako kraj obejmujący 1 lipca przewodnictwo w Unii Europejskiej, będzie się musiała zmierzyć z konsekwencjami irlandzkiego "nie". Wszystkim potrzeba czasu. "Nie dramatyzujmy i nie forsujmy tego" - powiedział prezydent na konferencji prasowej w Pradze po spotkaniu z premierem Czech Mirkiem Topolankiem.
"Dajmy europejskim politykom czas na znalezienie rozwiązania" - poparł to stanowisko Topolanek.
Według Sarkozy'ego głównym zadaniem jest zapobieżenie kryzysowi; nie można dopuścić do powstania przepaści między krajami, które ratyfikują Traktat, a tymi, które tego nie uczynią.
Francuski prezydent podkreślił, że nie chce, by Europę zatrzymała na następne 10 lat dyskusja instytucjonalna. "Dajmy sobie czas, ale nie traćmy czasu" - mówił Sarkozy. (PAP)
az/ mc/ jra/ 4856