To lekarze, pielęgniarki oraz inni pracownicy medyczni, a nie osoby zatrudnione w administracji i działach technicznych, powinni być objęci od października podwyżką wynagrodzeń w Zakładach Opieki Zdrowotnej (ZOZ) - uważa Naczelna Rada Lekarska (NRL), która w tej sprawie zaapelowała w piątek do kierowników ZOZ-ów.
Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, że zgodnie z ustawą podwyżka dotyczy również pracowników z działów niemedycznych.
Zgodnie z ustawą, uchwaloną w lipcu, od października tego roku wyższe pensje otrzymają pracownicy zatrudnieni na etatach, a także na kontraktach, zarówno w publicznych, jak i niepublicznych placówkach medycznych. W każdym ZOZ-ie fundusz płac zostanie zwiększony o 30 proc.
NRL uważa, że objęcie ustawą pracowników administracyjno- technicznych spowoduje, że podwyżki w wielu ZOZ-ach będą niskie.
"Uchwalenie ustawy stało się faktem przede wszystkim dzięki masowym protestom lekarzy" - napisała Rada w apelu, którego kopię otrzymała w piątek PAP.
"To pracownicy medyczni są dziś w Polsce grupą najbardziej dyskryminowaną pod względem wynagrodzeń. (...) W odróżnieniu od pracowników administracyjno-technicznych ich wynagrodzenia są znacznie poniżej wynagrodzeń na stanowiskach wymagających podobnych kwalifikacji w innych działach gospodarki" - czytamy w apelu.
NRL podkreśla, że z powodu niskich płac to przede wszystkim pracownicy medyczni emigrują za granicę, a właśnie oni "są niezastąpieni dla utrzymania sensu istnienia placówek, w których pracują. Oni też w praktyce stanowią o wykonaniu kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia" - napisano.
Jak powiedział PAP w piątek szef NRL Konstanty Radziwiłł, Rada docenia wkład pracowników administracyjno-technicznych. "Jednak np. księgowa czy kierowca w szpitalu zarabiają tyle samo, co księgowi i kierowcy w urzędach i firmach prywatnych. Gdyby było inaczej, natychmiast uciekliby ze szpitala" - mówił.
Według NRL, podwyżki powinni dostać: technicy medyczni, fizjoterapeuci, rehabilitanci, psychologowie, diagności laboratoryjni, pielęgniarki i położne, lekarze i lekarze-dentyści. Rada zaapelowała o przyznanie im podwyżek na najwyższym, 40- procentowym poziomie.
Według Ministerstwa Zdrowia, "nie ma (...) znaczenia, czy dana osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę wykonuje zawód medyczny i uczestniczy bezpośrednio w udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej, czy też jest pracownikiem pomocniczym, administracyjnym lub technicznym. Zgodnie z ustawą, krąg beneficjentów podwyżek obejmuje na równi lekarzy, pielęgniarki, diagnostów i techników laboratoryjnych, jak i osoby należące do wszystkich pozostałych grup zawodowych występujących w podmiotach posiadających kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia".
Ministerstwo wyjaśnia na swojej stronie internetowej, że ustawa nie dotyczy natomiast lekarzy-stażystów (a więc takich, którzy wciąż się uczą; nie mają prawa do samodzielnego podejmowania decyzji) i lekarzy-rezydentów. Rezydenci to lekarze, którzy zdali już egzamin na specjalizację i w ramach specjalizacji praktykują; tacy lekarze mają prawo samodzielnie podejmować decyzje w kwestii leczenia. Pieniądze na ich pensje pochodzą z budżetu państwa, a nie jak innych pracowników medycznych - z NFZ.
NRL zaapelowała do kierowników placówek medycznych o znalezienie rozwiązań, które umożliwią podwyższenie pensji również tym grupom, ponieważ ich pensje są równie niskie, jak pozostałych lekarzy. (PAP)
ktt/ bno/ jra/