Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) bada przyczyny i okoliczności niedzielnego wypadku szybowca w pobliżu lotniska w Katowicach-Muchowcu. Holowany przez samolot szybowiec typu Pirat wkrótce po starcie, z nieustalonych na razie przyczyn, odczepił się i runął na drzewa.
Jak poinformował w poniedziałek PAP dyrektor Aeroklubu Śląskiego Jarosław Szołtysek, 59-letni uczeń - pilot szybowca nie odniósł w wypadku żadnych obrażeń i po przebadaniu został zwolniony ze szpitala. Mężczyzna nie ma jeszcze licencji, feralny lot odbywał w ramach szkolenia.
"Komisja nie zabroniła mu na razie dalszych lotów, wcześniej będzie musiał jednak przejść dopuszczające badania lekarskie. Wiemy, że ten pilot dalej chce latać, deklarował to jeszcze wisząc w szybowcu na drzewie" - powiedział dyrektor Szołtysek.
Zniszczony został natomiast drewniany szybowiec. Wrak po zdjęciu z drzewa został zabezpieczony w hangarze na potrzeby prowadzących postępowanie wyjaśniające.
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych rozpoczęła pracę jeszcze w niedzielę, natomiast na poniedziałek zaplanowano przesłuchania świadków zdarzenia. W niedzielę przesłuchiwała ich policja. Śledztwo w sprawie wypadku wszczęła też Prokuratura Rejonowa Katowice-Wschód, powołując PKWL w charakterze biegłego.
Szybowiec zawisł na drzewach kompleksu leśnego w pobliżu lotniska wkrótce po starcie do lotu szkoleniowego. Nie wiadomo na razie, co było powodem odczepienia szybowca od holującego go samolotu, zanim jeszcze maszyny osiągnęły odpowiednią do tego wysokość. (PAP)