Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Eksperci WUG: nie ma przesłanek, by rejon wypadku w kopalni "Borynia" zalać wodą

0
Podziel się:

Rejon kopalni "Borynia", gdzie tydzień temu
wybuch metanu zabił pięciu i ranił 18 innych górników, nie
powinien być - jak sugerowała część ekspertów z kopalni - zalany
wodą - uznali w środę członkowie komisji, badającej przyczyny
tragedii.

Rejon kopalni "Borynia", gdzie tydzień temu wybuch metanu zabił pięciu i ranił 18 innych górników, nie powinien być - jak sugerowała część ekspertów z kopalni - zalany wodą - uznali w środę członkowie komisji, badającej przyczyny tragedii.

Komisja, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), spotkała się w środę w Katowicach na pierwszym posiedzeniu. Omówiono przebieg wypadku i zlecono trzy ekspertyzy, które mają pomóc w wyjaśnieniu okoliczności wypadku - dotyczą one zagrożenia metanowego i pożarowego w kopalni oraz zabezpieczeń przed nimi, a także przebiegu akcji ratowniczej.

Choć komisja nie ma uprawnień decyzyjnych, dużą część posiedzenia poświęcono scenariuszom dalszych działań w wyrobisku 900 metrów pod ziemią, gdzie nadal utrzymuje się zagrożenie pożarowe. Specjaliści z kopalni przekonywali, że w sytuacji pożaru najskuteczniejszą metodą byłoby zalanie wyrobiska wodą. Sprzeciwiają się temu członkowie komisji.

"Taka decyzja byłaby ostatecznością. Obecnie nie ma żadnych przesłanek do jej podjęcia. W wyrobisku nie ma pożaru, a jedynie podwyższony poziom zagrożenia pożarowego. W tej sytuacji uważamy, że wystarczy odizolowanie wyrobiska i tłoczenie do niego tzw. gazów inertnych - azotu i dwutlenku węgla" - powiedział szef komisji, wiceprezes WUG, Piotr Litwa.

Przyznał, że ewentualne zalanie rejonu wodą utrudniłoby prace komisji, która dąży do przeprowadzenia na dole wizji lokalnej. Przedstawiciele WUG są dalecy od sugerowania, by pomysł ewentualnego zalania wyrobiska wodą mógł służyć zatarciu śladów na miejscu zdarzenia. Jak mówią, w niektórych sytuacjach zalanie ma uzasadnienie, jednak nie w tym przypadku.

Rejon wypadku musi być odizolowany od pozostałych wyrobisk, ponieważ stwierdzono tam podwyższone stężenia tlenku węgla. Może to świadczyć, że w tzw. zrobach, czyli miejscach po eksploatacji węgla, doszło do jego samozagrzania, czyli tzw. pożaru endogenicznego. Ustalono, że rejon będzie zamknięty dwiema tamami przeciwwybuchowymi, a do środka będą tłoczone gazy. Na bieżąco monitorowany jest skład atmosfery w wyrobisku.

Praktyka wskazuje, że do takiego rejonu można ponownie wejść najwcześniej za dwa miesiące. Wtedy możliwa byłaby wizja lokalna na dole. Może to jednak trwać dłużej, nawet pół roku. Gdyby wyrobisko zalano, wodę można byłoby wypompować znacznie szybciej, a tym samym szybciej wznowić wydobycie węgla w tym rejonie. Jednak zniszczeniu uległyby znajdujące się tam urządzenia; trudniej byłoby też zbadać przyczyny tragedii.

W piątek w "Boryni" ponownie zbierze się kopalniany zespół ekspertów. W sobotę rejon ma zostać zamknięty tamami, których budowa już się rozpoczęła. Teoretycznie decyzję o zalaniu wyrobiska mógłby samodzielnie podjąć kierownik ruchu zakładu, czyli dyrektor kopalni, w praktyce dotąd nie zdarzyło się jednak, aby tak istotne działania podjęto wbrew opinii ekspertów WUG.

Jednym z zadań 20-osobowej komisji (w jej pracach uczestniczą także związkowcy i - jako obserwatorzy - przedstawiciele prowadzącej niezależne śledztwo prokuratury) będzie ustalenie, co dało iskrę, która zapaliła metan. Pod uwagę brane są różne hipotezy - m.in. pożar w zrobach, ale także np. używane na dole materiały czy odzież robocza. Wkrótce pobrane zostaną odpowiednie próbki do analizy.

Po środowym wybuchu w szpitalach przebywa jeszcze 10 górników - sześciu jest w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, czterech w szpitalu w Jastrzębiu Zdroju. Stan tych ostatnich poprawia się i wkrótce będą oni mogli wrócić do domów. We wtorek z jastrzębskiego szpitala wypisano już ośmiu innych poszkodowanych.

Nadal ciężki pozostaje natomiast stan kilku górników leczonych w siemianowickiej "oparzeniówce". Jej dyrektor, Mariusz Nowak, powiedział PAP, że u lżej rannych górników widać lekką poprawę, natomiast stan pozostałych jest nadal ciężki, ale stabilny. Mają m.in. oparzone drogi oddechowe.

W środę w Jastrzębiu Zdroju odbyły się pogrzeby trzech ofiar wypadku; pierwszego zmarłego górnika pochowano już wcześniej. Na życzenie rodziny, uroczystości miały prywatny charakter. (PAP)

mab/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)